Słupsk to miasto, w którym przez trzy lata studiowałem dziennie, a później dwa lata zaocznie. Wciąż mam tam wielu znajomych i nadal zdarza mi się to miasto odwiedzać. Każde takie odwiedziny to dla mnie ogromna frajda i okazja do tego, żeby powspominać z nostalgią studenckie czasy. Zwłaszcza, że od ukończenia przeze mnie studiów Słupsk – przynajmniej wizualnie – właściwie się nie zmienił.
Stolica dawnego województwa słupskiego to przede wszystkim miasto kontrastów. Mamy stary Słupsk, którego architektura pozwoliła mu kiedyś zasłużyć na miano Paryża północy i cieszące się złą sławą Zatorze, a więc pokomunistyczne blokowiska – niezbyt może efektowne, ale stanowiące pamiątkę swoich czasów w nie mniejszym stopniu niż efektowny ratusz, czy Zamek Książąt Pomorskich.
Do Słupska przybywa niewielu turystów, jednak tym, którzy jednak postanowią odwiedzić to miasto, polecam spacer po starówce i parku zlokalizowanym w pobliżu rzeki, od której miejscowość wzięła swoją nazwę. Zatorze – mimo wszystko – lepiej sobie darować.